By żyło się lepiej...



...lub żeby przynajmniej JEDEN dzień był lepszy :)

Ten wpis można potraktować z przymrużeniem oka (albo i nie).
Zatem przejdźmy do konkretów - CO możemy zrobić, aby żyło nam się lepiej?



  • Dbanie o porządek - jest mało rzeczy, które tak mnie rozpraszają, jak burdel na biurku/miejscu pracy/pokoju. Poważnie, jestem pedantką i odczuwam psychiczną ulgę, kiedy na meblościance nie zalega warstewka kurzu a na łóżku nie leży sterta ubrań "na potem".
  • Nie załatwianie spraw "na ostatni moment". To tak, jak z kupowaniem prezentów - wiesz, że idziesz na urodziny/zbliżają się święta/itp. ale prezent kupujesz kilka godzin przed imprezą. Latasz jak kot z pęcherzem po sklepach i zazwyczaj albo przepłacasz, albo nie jesteś do końca zadowolona ze swojego wyboru. Sorry, taka prawda... 
  • Zmiana fryzury, u mnie zawsze działa. Ktoś powie "no ale Tobie łatwo mówić, miałaś na głowie wszystko!" - tutaj się zgadzam. W czasach technikum zaczęłam kombinować z kolorem włosów. Było raz lepiej, raz gorzej. Ale każda zmiana wywoływała we mnie dumę, że byłam w stanie zmienić coś w swoim wyglądzie, najczęściej własnymi rękoma. Bo ja fryzjerom już nie ufam. Miałam włosy krótkie i długie, warkoczyki, ciemny "kontur" na prawie białych włosach, fryzurę a'la emo, loki, karbowania, zielone końcówki, różowe pasemka, prawie czarne całe włosy... Ciągle dążyłam do ideału, w sumie nadal dążę.
  • Zadbaj o siebie. Coś jak powyżej, może mniej drastycznie. Ze swojej strony polecam spiłowanie obgryzonych paznokci (NIGDY nie obgryzałam paznokci, fuj!), zaaplikowanie dobrej odżywki i pomalowanie innym niż zwykle lakierem. Z kolei, kiedy jest piękna pogoda - wyjdź. Gdziekolwiek, nawet do sklepu czy na spacer wokół osiedla. Ważne, żeby łapać słońce i naładować się pozytywną energią!
  • Będąc w temacie dbania o siebie - ćwicz. Może jeszcze nie jestem kimś, kto w tym temacie powinien się mądrzyć, ale UWIELBIAM zakwasy po partii ćwiczeń dnia poprzedniego. To taki słodki ból, ale wiem, że coś się tam w mięśniach dzieje.
  • Rezygnacja z używek, serio. Czy myślisz, że pijana kobieta/dziewczyna to fajny widok? Chyba nie... Atrakcyjna laska z fajką? Może w wieku "nastu" lat to robi na kimś wrażenie, ale w moim odczuciu (ćwierćwiecze na karku) takie coś jest po prostu obleśne. I śmierdzi.  
  • Słuchanie ulubionej muzyki - u mnie waha się to od nut Sylwii Grzeszczak (jak dla mnie najlepsza polska wokalistka!) do ukochanego rapu (Pih, wiadomo...). Zazwyczaj włączam plejlistę, kiedy jadę na uczelnię i momentalnie dzień staje się piękniejszy. Na poprawę humoru z rana polecam także poraną audycję Jarka Tworka i Maćka Rocka w RMF MAXXX, bodajże od 6:30. Czasem muszę powstrzymywać się przed wybuchem śmiechu w przepełnionym autobusie ;)
  • Znajdź coś, co Cię pasjonuje. Brzmi banalnie, prawda? Osobiście nie jestem w stanie powiedzieć, że np. uwielbiam jeździć konno i temu poświęcam cały swój czas. Ja lubię dużo rzeczy. Często przeszukuję sieć w poszukiwaniu fajnych stylizacji lub inspiracji, szukam nowinek kosmetycznych/włosowych. Ostatnio byłam po raz kolejny na rajdzie Wrak Race Silesia (o którym w następnej notce) - to też mnie mega nakręca (kurz, spaliny, latające opony itp.).
  • Zrób COŚ! Coś, co będzie Twoją dumą, co wykonasz sama i czym będziesz mogła cieszyć oko. W necie jest mnóstwo poradników, jak zrobić coś z niczego.
  • Kup sobie... kwiaty. Tak, sama sobie. Na dobre zagościła już u nas Pani Wiosna (mam nadzieję, że nigdzie się nie wybiera) więc warto postawić sobie na biurku/komodzie/stoliku bukiet tulipanów lub róż. Albo pojedynczy kwiatek. Niby nic, a cieszy :)




Golden Rose po raz drugi...


...czyli o bracie lakierowego ideału z poprzedniego postu ;)

Długo nie wytrzymałam z małym odpryskiem na wskazującym palcu, więc postanowiłam wypróbować drugi z zakupionych ostatnio lakierów z serii Rich Color - mowa tutaj o odcieniu nr 05.


Odcień co prawda piękny, ale trudny. Dlaczego? A no dlatego, że jest to jeden z tych cwaniaków, co to zmieniają się pod presją "otoczenia" :)
Raz widzimy piękny beż, wręcz idealny nude, po czym zmieniamy oświetlenie, kąt patrzenia i już nie jest to "to". Wyraźnie można zauważyć fioletowe tony, co jednak nie odbiera mu uroku. Nie zaprzeczam, że jest to tak czy inaczej kolor śliczny. Bo jest.


Jednak pojawia się kolejny problem. W przeciwieństwie do poprzednika, 05 nie jest tak trwały. Już następnego dnia po malowaniu na dwóch paznokciach zauważyłam małe odpryski. Niby nic, ale szpeci. Byłam zmuszona zmyć lakier i w tej chwili maluję już paznokcie moim lakierowym ideałem z poprzedniej notki ;)





A Waszym zdaniem - który odcień ładniej się prezentuje? :)

Lakierowy ideał...


...czyli kolejne 2 powody, dla których kocham Golden Rose miłością dozgonną! :)


Całkiem przypadkiem, w czasie przeglądania Waszych blogów, natknęłam się na 2 cudowne lakiery z linii Rich Color. Początkowo bardzo spodobał mi się odcień 05, jednak kiedy zobaczyłam, jak na paznokciach prezentuje się nr 52 - przepadłam.


Są to już któreś z kolei lakiery GR w mojej "skromnej" kolekcji (o tym wkrótce). Z każdego z nich jestem BARDZO zadowolona. Na moich paznokciach, które narażone są na zniszczenia mechaniczne (klawiatura, obicia np. o biurko) oraz chemiczne (płyny do naczyń itp.) trzymią się ok. 4 dni praktycznie bez jakiegoś większego uszczerbka. Dodatkowo szeroki pędzelek sprawia, że nie musimy się namęczyć, żeby szybko i sprawnie zaaplikować lakier na paznokcie. Ode mnie jeszcze duży plus za brak smużenia!


Aktualnie na moich paznokciach gości odcień 52. Jest to PRZEPIĘKNY blady róż, bez shimmera czy perłowego połysku (za którymi nie przepadam). Na zdjęciu powyżej może wydawać się, że jest on biały, jednak jest to wina oświetlenia, a raczej jego braku (pochmurna aura zepsuła efekt). Tutaj nałożone mam 2 cienkie warstwy, jednak już jedna daje fajny efekt i dobre krycie. Paznokcie prezentują się elegancko i dziewczęco zarazem. Dodam, że cena w sklepie stacjonarnym Golden Rose to 6,90 zł. Można spotkać je jednak w niższych cenach w osiedlowych drogeriach (ok. 5 zł) :)




Kolejny w kolejce do malowania jest oczywiście 05 ;)

*w tle możecie zobaczyć moją ukochaną kropeczkową pościel z IKEI ;)




Oraz w bonusie - kolejna zdobycz z mojego fioletowo-białego uzależnienia ;)


Wianek, kula - OBI, serducho - PEPCO, półka - IKEA.


Inspiracje II...


...czyli wpis na szybko ;)

Słowo "wpis" powinnam zastąpić tutaj słowem "galeria", bo więcej zdjęć niż czytania. W związku z tym, że czasu ostatnio mało, dłużej nie przeciągając zapraszam Was do nacieszenia oczu :)