Sun is up...


...czyli mój zestaw zgłoszony do konkursu Karotki :)


I trochę prywaty - prosiłabym o głos, jeżeli ten wiosenny set przypadł Wam do gustu :)


Z góry dziękuję za wszystkie oddane głosy :)


Nie...


...czyli o kosmetykach, których pewnie nie kupię :)

Nie podważam "cudownych" właściwości drogich kosmetyków. Całkiem możliwe, że droższe składniki mają więcej pozytywnych właściwości, niż te z dolnej półki. Jednakże spotykając się z setkami różnego rodzaju próbek kremów, podkładów etc. dochodzę do wniosku, że moje ego nie potrzebuje aż takiego luksusu ;)

Jako pierwsze - błyszczyki, szminki. Dior, Chanel, Pupa... U mnie wszelkiego rodzaju mazidła do ust schodzą w tempie błyskawicy, więc mam kilka swoich faworytów i ich ceny nie przekraczają zawrotnej kwoty 13 zł. W porównaniu do błyszczyka Diora, który kosztuje ok. 95 zł...


Po drugie - "cudowny" podkład. Obecnie używam podkładu Ingrid naprzemiennie z Lirene City Matt - 9,90 zł i 18,70 zł. Nie wiem co mogłoby mnie podkusić, żeby kupić lansiarski podkład, którego używa połowa pań vlogerek, za kwotę powiedzmy 135 zł. No chyba, że umiałby rozmasować mi plecy po ciężkim dniu ;)


Po trzecie - cienie do powiek. Moim zdaniem podstawą perfekcyjnego makijażu oka jest dobra baza, odpowiednie pędzle oraz sprawna ręka. Cienie za 3 zł często dorównują pigmentacją i trwałością ich odpowiednikom za np. 50 zł.
Po czwarte - krem do rąk. Może i robią furorę w necie wszelkie "bio", "eko", "mega" i "hiper" kremy do rąk, ale tak naprawdę - jak dla mnie szału nie robią (może rzeczywiście moja skóra jest mało wymagająca?). Miałam do czynienia z kremami do rąk, które kosztowały ok. 40 zł, jednak ich działanie nie pobiło kremów Isany, Synergen czy Nivei.

Po piąte - lakiery do paznokci. I w tym momencie pewnie dużo dziewczyn się oburzy, ale - po cholerę kupować lakier do paznokci za 35 zł, który niczym nie różni się od tych za 5 zł (polecam Wibo i Miss Sporty!)? Dla mnie podstawową cechą lakieru do paznokci jest KOLOR i tym kieruję się przy zakupie - nie mówię tu o odżywkach bo to inna bajka. Lakier po jakimś czasie zasycha. Perfidnie zasycha. Często właśnie wtedy, kiedy mamy ochotę go użyć. I po kiego grzyba wyrzucać w błoto 20 zł lub więcej? Nie lepiej kupić trzech w różnych kolorach?

Jednak oficjalnie przyznaję, że mój najdroższy lakier do paznokci kupiłam wczoraj w H&M. Jest to holografik i zapłaciłam za niego "aż" 14,90 zł - gości na moich pazurkach i bardzo cieszy oczy (recenzja w kolejnych notkach).



Tak, wylałam swoje "frustracje" ;)
Jednak nie jestem bogatą córeczką rodziców, nie zarabiam także na blogu (może kiedyś?) i dla mnie wydatki na takie kosmetyki to wydatki zbędne. 

A jak Wy zapatrujecie się na kosmetyki z "wyższej półki"? :)

Inspiracje - moda...


...czyli na czym oko zawiesić ;)



































A co Wam przypadło do gustu? :)


P. S. Muszę przeprosić za moją nieobecność, uczelnia, problemy z systemem, permanentne niewyspanie i przesilenie wiosenne - chyba to mówi samo za siebie...


Droższe/tańsze...


...czyli po co przepłacać :)

W nawiązaniu do wczorajszego posta o podkładach, postanowiłam zrobić porównanie produktów - bliźniaków. Mowa o Catrice Photo Finish oraz Ingrid Ideal Face.




Na pierwszy ogień idzie mój dotychczasowy faworyt - Catrice Photo Finish. Mój odcień to "caramel beige" o numerze 030



Skład: Aqua (Water), Cyclopentasiloxane, C12-15 Alkyl Benzoate, Propylene Glycol, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Isododecane, Polyamide-5, Caprylyl Methicone, Ethylhexyl Palmitate, Isohexadecane, Dimethicone/Vinyltrimethylsiloxysilic Ate Crosspolymer, Polymethyl Methacrylate, Hydrogenated Castor Oil, Magnesium Sulfate, Phenethyl Alcohol, Panicum Miliaceum (Millet) Seed Extract, Tocopherol, Sorbitan Oleate, Polyglyceryl-3 Beeswax, Stearoxy Dimethicone, C30-45 Alkyl Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Cera Alba (Beeswax), Dimethicone, Stearic Acid, Glycerin, Dipropylene Glycol, Isopropyl Myristate, Tannic Acid, Talc, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499 (Iron Oxides), Ci 77891 (Titanium Dioxide). 

Pojemność: 30 ml
Cena: 25,99 zł
Sklep: Hebe, Drogeria Natura, sklepy internetowe

Moja opinia: jak już wspomniałam podkład ten był moim faworytem przez dłuższy czas (widać zużycie). Szklane, mocne opakowanie z pompką (!) sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z "poważnym" kosmetykiem z wyższej półki. Minusem takiego rozwiązania jest jednak możliwość łatwego uszkodzenia opakowania - pęknięcie. 
Używanie kosmetyku to sama przyjemność. W połączeniu z ukochanym Hakuro H54 tworzy duet idealny. Do pokrycia twarzy wystarczy 1,5 pompki kosmetyku. Dzięki płynnej (ale nie wodnistej) konsystencji świetnie się rozprowadza, przy czym nie tworzy smug ani efektu maski - oczywiście o ile dobrze dobierzemy odcień. 
Krycie to kolejny plus. Określiłabym go na poziomie 4/5. Ładnie pokrywa przebarwienia, a także całkiem spore niespodzianki (do dużych niezbędne jest użycie korektora). 
O matowieniu zbyt dużo powiedzieć nie mogę, gdyż zawsze po nałożeniu podkładu traktuję twarz sypkim pudrem.
Trwałość to także plus tego kosmetyku. Na twarzy utrzymuje się praktycznie cały dzień (oczywiście w połączeniu z pudrem sypkim), co na mojej skłonnej do świecenia się twarzy jest wyzwaniem. 
Niestety Catrice nie popisało się w zakresie gamy kolorystycznej. Do wyboru mamy bodajże 5 odcieni.
Cenę określiłabym jako "średnią". Jednak w porównaniu z drugim prezentowanym podkładem, można ją uznać za "wysoką".

A mowa tu o podkładzie firmy Ingrid (Verona) - Ideal Face. Mój odcień to "brzoskwiniowy", numer 16.


Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Hydrogenated Polydecene, Magnesium Silicate, Isohexadecane, Hydroxyethyl Urea, Betaine, Polyglyceryl-4-Isostearate, Cetyl PEG/PPG 10/1 Dimethicone, Cetyl Dimethicone, Hexyl Laurate, Glycerin, Ozokerite, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Phenoxyethanol, Magnesium Sulfate, Hydrogenated Castor Oil, Tocopheryl Aceatate, Polyisobutene, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Triethoxycaprylysilane, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone +/- CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499.

Pojemność: 35 ml (wcześniej podobno był w wersji 40 ml?)
Cena: 16,99 zł
Sklep: Drogeria Natura, sklepy internetowe

Moja opinia: chyba znalazłam "mój" podkład. Podobnie jak Catrice, zamknięty jest w opakowaniu z pompką, jednak w lepszym (jak dla mnie) opakowaniu - plastikowym. Niestety nie widać zużycia, jednak nie jest to dla mnie jakaś wielka niedogodność.
W połączeniu ze wspomnianym Hakuro H54 sprawdza się świetnie. Podkład nie robi smug, idealnie się rozciera i stapia ze skórą.
Jak dla mnie krycie na poziomie 5/5 - wszystkie niespodzianki ładnie ukryte, bez efektu "tapety" na twarzy. 
Ingrid bardzo ładnie matuje twarz. Wystarczy niewielka ilość pudru i uzyskujemy matową cerę. 
Moim zdaniem jest także trwalszy od Catrice. Pod koniec dnia, kiedy jestem na nogach od 5:30, nadal mam na twarzy podkład, a nie tłuszcz lub mazy po przypadkowych dotknięciach ręką.  
Gama kolorystyczna także niestety jest uboga, jednak odcień "brzoskwiniowy" ładnie wpada w żółte tony, a nie jak większość - w róż. 
Porównując oba kolory widać różnicę w tonacji. Niestety jest to widoczne w naturalnym świetle, mój aparat nie jest zdolny do uchwycenia takich różnic.

Po lewej stronie prezentuje się Ingrid, po prawej Catrice.



Podsumowując - jeśli cena podkładu nie robi nam różnicy, to oba kosmetyki są do siebie porównywalne (na każdej z nas zrobią zapewne inne wrażenie). Jednak jeśli szukamy naprawdę dobrego podkładu o niskiej cenie - to Ingrid jest dla mnie numerem 1 (tak samo, jak jego brat w tubce za 9,99 zł, o którym wspomniałam tutaj).

W końcu - po co przepłacać? ;)