Paznokcie...


...czyli o chwili dla siebie :)

Kilka postów niżej dostałam prośbę o zrobienie notki na temat moich paznokci. Czy jest w nich coś szczególnego? Myślę, że nie ;)

Zacznę może od tego, że od zawsze moim problemem były BARDZO łamliwe, cholernie miękkie i do tego rozdwajające się paznokcie. Nigdy nie dałam rady zapuścić nawet kilku milimetrów, bo co chwilę któryś się łamał i całą resztę musiałam spiłować (tak, jestem perfekcjonistką, więc paznokcie muszą być zawsze idealne ;) ).
Wypróbowałam dziesiątki odżywek, od bardzo tanich po droższe, jednak nigdy nie znalazłam ideału, który sprawiłby, że paznokcie odżyją. Nie wierząc już w żadne "magiczne" odżywki, dałam szansę Eveline 8w1. I to był strzał w dziesiątkę :)

A to moja armia do dzisiejszego boju:



Oto jak dzisiaj, po wielu miesiącach walki, wyglądają moje paznokcie. Wiem, nie są długie, ale to wszystko dzięki mojej nieuwadze - złamałam paznokieć na wskazującym palcu i inne musiałam spiłować :( Tak więc poniżej możecie zobaczyć "nagie" paznokcie, świeżo po zmyciu borowego lakieru.


Pierwszym krokiem (wszystko opisuję według siebie, taka kolejność jest dla mnie najlepsza) po umyciu rąk ciepłą wodą z mydłem jest odsunięcie skórek radełkiem, a dokładniej jego gumową końcówką.

Drugi krok to w moim przypadku wyrównanie powierzchni paznokcia specjalnym bloczkiem (ja mój kupuję w sklepie z artykułami fryzjerskimi oraz do manicure). Wyrównane paznokcie piłuję teraz ulubionym pilnikiem (gruby, papierowy) i nadaję im odpowiedni kształt.


W tym momencie zazwyczaj albo wycieram paznokcie w szmatkę, albo płuczę ręce - żeby pozbyć się pyłu po polerowaniu.

Kolejny etap to nałożenie odżywki. Jak wcześniej wspomniałam - moja ukochana to Eveline 8w1, ale wcześniej używałam Joko 3w1, która również dawała radę (stosowałam ją jako bazę i top coat).


Skoro mamy nałożoną odżywkę, czas już tylko na lakier :) Na dziś wybrałam sobie świeżo upolowany na Rossmannowskiej promocji lakier Eveline miniMAX w odcieniu nr 833. Niestety jak wiecie mój aparat nie potrafi złapać odpowiedniego koloru... Aczkolwiek, różnica nie jest aż tak rażąca ;)


Na koniec, gdy mam już pewność, że lakier jest całkowicie suchy, smaruję ręce kremem do rąk - najbardziej skupiam się na skórkach, w które delikatnie wmasowuję krem.

I to drogie panie, byłoby na tyle - żadnej filozofii "nie uprawiam" :)

Teraz można już cieszyć się zadbanymi dłońmi, bo pamiętajmy - jest to wizytówka każdej z nas!



SWAP Party...


...czyli o wielkiej wymianie w Rudzie Śląskiej!


Co?           Wielkie SWAP Party!
Gdzie?     Ruda Śląska, najstarszy w Europie dom handlowy Kaufhaus
Kiedy?    W sobotę, 23 listopada 2013 r.
Po co?      Dla świetnej zabawy, nowych znajomości, dla upragnionego luzu w waszych szafach i nowych perełek z wymiany! ;)


Z grubsza napiszę tylko tyle, że DZIEJE SIĘ. Można mówić różne rzeczy, ale Ruda się zmienia (na lepsze?). Dzisiaj dotarła do mnie wiadomość, że na Gali finałowej 30 listopada odwiedzi nas sama Joanna "Dżoana" Krupa... Wielkie WOW ;)

Cały rozkład możecie zobaczyć po prawej stronie, klikając na logo Modnej Rudy →

Z mojej strony mogę dodać, że postaram się być i jeśli tak się stanie - rzetelnie zdać relację, a może i fotorelację... :)

A korzystając z okazji, że znalazłam chwilę (wśród miliona projektów "na wczoraj") i ogarnęłam notkę, pochwalę się moim nowym nabytkiem:



(jeśli uda mi się go w końcu uchwycić w rzeczywistych kolorach, jest czarny, to pochwalę się bardziej :) )

Co z tym...



...światem?

I nie, nie będę pisać tutaj o polityce, bo to nie moja broszka. W politykę to ja się nie mieszam. Dzisiejszy post dedykuję... pornografii. Zdziwieni? A i owszem - pornografii "przemycanej" w dzisiejszych teledyskach. Może ktoś zarzuci mi, że jestem jakąś feministką, że niedzisiejsza, że się nie znam i się czepiam. Ale właśnie przez takie "dzieła" przestałam oglądać stacje muzyczne w telewizji. 


Mistrzem ukazywania kobiecych wdzięków w klipach jest moim zdaniem Pitbull. Chłoptaś wożący się lambo, pijący szampana i podrygujący w rytm bitów. To tyle. Ważne, że otoczony wijącymi się (pół)nagimi dziuniami.


Polecam zobaczyć niecenzurowaną wersję "Don't stop the party".


Lecimy dalej.
Kolejną muzyczną "gwiazdką porno" staje się (moim subiektywnym, oczywiście!) zdaniem Rihanna. Niestety. Laska ma świetny głos, ale to, co ostatnio wyprawia jest mega niesmaczne. No bo JAK można w swoim własnym teledysku robić z siebie latawicę?! Jest hajs, jest zioło, jest golizna - będzie hit.


"Pour it up" spotkał się z ogromną falą krytyki. Słusznie? Myślę, że jak najbardziej...


Zazwyczaj rano, kiedy jadę na uczelnię, słucham sobie radia. Zdarza się, że wpadnie mi w ucho dana piosenka i chcąc posłuchać jej w domu - trafiam na klip. W kolejnym opisywanym przypadku - moim błędem było szukanie teledysku na YouTube ;)

Tadaaaaam!


Panna Cyrus, oczywiście. I teraz wszyscy razem liżemy... młoty?
Albo ja jestem niekumata, albo totalnie to do mnie nie przemówiło. Przepraszam, to wykrzyczało do mnie: "Sieeeemaaaa, jestem taka smutna, taka załamana, ale huśtam się nago na kuli!". 
Okej, jest fajnie.
A teraz wszyscy bujamy się, w prawo i w lewo.


Dobrze, że buty sobie zostawiła, bidulka - pewnie zawsze jej mówili, że najłatwiej przeziębić się od nóg ;)


Grzebiąc w otchłaniach internetu dokopałam się do pana "półdolara" - 50 Cent.
I jakoś tak od razu przeszła mi ochota na moją Milkę, która leży na biurku i przemawia "zjedz mnie!".

Powód?


"Candy shop"...

Wróćmy jednak do teraźniejszości.
Moja idolka z dzieciństwa. Moje guru muzyczne.


Ja się pytam - DLACZEGO?


Nie zapominajmy również o Lady Gadze. Tutaj komentarz jest zbędny, ot taka forma autoreklamy...




Dla porównania...

Jak dla mnie najbardziej utalentowana piosenkarka ostatnich lat.






Pan Ciachorowski mnie osobiście nie zachwyca ;)


I jej wystarczy cudowny głos. Nie trzeba się rozbierać, żeby zabłysnąć.

Sylwia Grzeszczak. Jej piosenki katuję non stop, ale to nie męczy. W moje gusta trafiła idealnie.

I kolejna, tym razem zagraniczna artystka, która wybija się swoim niesamowitym, zachrypniętym głosem.
Adele.


Moim zdaniem obie panie mają taki dar, że nie potrzebują nadrabiać ciałem.
Ale to tylko takie moje narzekanie ;)

Zapomniałabym o Kasi Wilk. Co to jest za kobieta, co to jest za głos...




Dlatego też dziewczyny! 
Szanujmy siebie, swoje ciało. Mamy dużo do zaoferowania, więc musimy wierzyć w siebie i pokazywać piękno swojego wnętrza (i nie mówię tu o tym pod ubraniem - a propos dzisiejszej sytuacji na parkingu, ale o tym innym razem :) ), bo jesteśmy warte o wiele więcej, niż pokazuje nam telewizja! ;)