Będzie HOLOgraficznie...

...czyli o pierwszym holograficznym lakierze w mojej kolorowej rodzince :)

Wpis skierowany przede wszystkim do Lakieromaniaczek ;) Dziś pod lupę wzięłam mój najnowszy łup – lakier H&M o nazwie „Jo Is In The House” (siemanko Jo!). Długo poszukiwałam holograficznego lakieru, a ten wpadł mi w oko momentalnie.
Ale do konkretów.
Jak już wspomniałam „Jo” to typowy holografik, pełen drobinek, które pięknie rozbłyskują na naszych paznokciach w promieniach słońca. Do pełnego pokrycia potrzeba 3 warstw (nie lubię, kiedy prześwitują „gołe” paznokcie). Na zamieszczonych zdjęciach mam jako lakier bazowy MIYO nr 12 o nazwie „Kiwi”. Jak widać daje to całkiem przyjemny dla oka efekt ;)


Wracając do „Jo” – wyprodukowany został w Polsce, ważność to 24 m-ce od otwarcia a buteleczka mieści 9 ml produktu.
Zmywa się dość opornie, ale byłam na to przygotowana – w końcu to praktycznie sam brokat w najczystszej postaci ;)



Trwałość oceniam bardzo dobrze – 4 dni i ani jednego odprysku. U mnie to sukces, gdyż dużo piszę na klawiaturze. Często także niestety uderzam rękami o drzwi, szafki itp., ot taka niezdara :)

W świetle dziennym/przytłumionym:



I z fleszem:


Mimo trudności ze zmywaniem i koniecznością nałożenia kilku warstw mogę go z czystym sumieniem polecić wszystkim „srokom”, które kochają błyskotki.

Zapomniałabym – cena tej błyskotki to 14,90 zł.


Pupa!

...czyli mojej przygody z ćwiczeniami ciąg dalszy ;)

Przerzuciłam się na ćwiczenia z Mel B. Aktualnie skupiam się na tyłeczku, w końcu sezon plażowy tuż tuż ;)



Jej energia i sposób, w jaki prowadzi ćwiczenia dają mega satysfakcję. Widać, że sprawia jej przyjemność kształtowanie swojego ciała. Poniżej kilka fotek...




I jeszcze moje motywatory...







Będzie piękna pupcia na lato! :)


Be fit!

...czyli moja motywacja na wiosnę :)

Od zeszłego tygodnia ćwiczę. Nie, to nie jest żart ;)
Stwierdziłam, iż dłużej tak nie może być i trzeba coś zrobić ze swoim ciałem...


Ale zaczęłam od ograniczenia wszelkiego tuczącego żarełka - co w moim przypadku jest czymś strasznym, bo kocham wszystko, co słodkie (+ inne przekąski np. moje ukochane SunBites)! 



Kolejnym krokiem było picie wody. Dużo wody ;)
Następnie wzięłam się za ujędrnianie ciałka - czyli peeling kawowy...


...i serum termoaktywne Eveline. 


A jeśli chodzi o ćwiczenia, to prowadzi mnie pan w śmiesznych portkach :)







Pomimo, że każdy filmik to tylko 8 minut, ale wierzcie - daje popalić :)
A na koniec garść motywujących obrazków *.*














+ małe przesłanie na dziś ;)