Big Bang od MIYO...


...czyli o nowościach błyszczykowych w mojej kosmetyczce :)


Zaciekawiły mnie już dawno. Potem, gdy zdecydowałam się już na zakup, zamknęli jedyną drogerię w okolicy, w której były dostępne. Przeczytałam kilka recenzji i zdecydowałam się na 2 odcienie.

Pierwszy z nich to 03 Bad Woman.




Nie potrafiłam uchwycić jego dokładnego koloru na ustach, jednak jest taki, jak w opakowaniu. Bardzo dobrze się rozprowadza, nie tworzy smug, fajnie kryje. To takie połączenie fuksji z Barbie pink :)

Drugi odcień to 08 Kill Girl




Jak widać bardziej wpada w łosoś. Na żywo kolor jest bardziej intensywny. Ten odcień chyba bardziej przypadł mi do gustu. Tak samo jak Bad Woman dobrze kryje i "zjada się" stopniowo, nie tworzy nieestetycznych bruzd.

Jedyne, co mogę im zarzucić, to fakt, iż przy grubszej warstwie mogą tworzyć się "błyszczykowe zajady" w kącikach ust (potocznie mówiąc - lubi zbierać się w kącikach, niestety...).

Do plusów z kolei mogę dodać jeszcze to, że absolutnie nie wysusza, powiedziałabym nawet, że nawilża i tworzy taki miły efekt "woskowych" (?) ust.


Powyżej porównanie obu odcieni. Po lewej Bad Woman, po prawej Kill Girl.

Koszt błyszczyka to ok. 8,49 zł. Możemy znaleźć je w małych drogeriach, na allegro lub w sklepach internetowych. Myślę, że za taką cenę otrzymujemy bardzo dobry produkt. Należy tylko znać umiar w jego stosowaniu, bo o przedobrzenie w tym przypadku bardzo łatwo!