Golden Rose po raz drugi...


...czyli o bracie lakierowego ideału z poprzedniego postu ;)

Długo nie wytrzymałam z małym odpryskiem na wskazującym palcu, więc postanowiłam wypróbować drugi z zakupionych ostatnio lakierów z serii Rich Color - mowa tutaj o odcieniu nr 05.


Odcień co prawda piękny, ale trudny. Dlaczego? A no dlatego, że jest to jeden z tych cwaniaków, co to zmieniają się pod presją "otoczenia" :)
Raz widzimy piękny beż, wręcz idealny nude, po czym zmieniamy oświetlenie, kąt patrzenia i już nie jest to "to". Wyraźnie można zauważyć fioletowe tony, co jednak nie odbiera mu uroku. Nie zaprzeczam, że jest to tak czy inaczej kolor śliczny. Bo jest.


Jednak pojawia się kolejny problem. W przeciwieństwie do poprzednika, 05 nie jest tak trwały. Już następnego dnia po malowaniu na dwóch paznokciach zauważyłam małe odpryski. Niby nic, ale szpeci. Byłam zmuszona zmyć lakier i w tej chwili maluję już paznokcie moim lakierowym ideałem z poprzedniej notki ;)





A Waszym zdaniem - który odcień ładniej się prezentuje? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, każda uwaga jest dla mnie cenna!