Droższe/tańsze...


...czyli po co przepłacać :)

W nawiązaniu do wczorajszego posta o podkładach, postanowiłam zrobić porównanie produktów - bliźniaków. Mowa o Catrice Photo Finish oraz Ingrid Ideal Face.




Na pierwszy ogień idzie mój dotychczasowy faworyt - Catrice Photo Finish. Mój odcień to "caramel beige" o numerze 030



Skład: Aqua (Water), Cyclopentasiloxane, C12-15 Alkyl Benzoate, Propylene Glycol, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Isododecane, Polyamide-5, Caprylyl Methicone, Ethylhexyl Palmitate, Isohexadecane, Dimethicone/Vinyltrimethylsiloxysilic Ate Crosspolymer, Polymethyl Methacrylate, Hydrogenated Castor Oil, Magnesium Sulfate, Phenethyl Alcohol, Panicum Miliaceum (Millet) Seed Extract, Tocopherol, Sorbitan Oleate, Polyglyceryl-3 Beeswax, Stearoxy Dimethicone, C30-45 Alkyl Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Cera Alba (Beeswax), Dimethicone, Stearic Acid, Glycerin, Dipropylene Glycol, Isopropyl Myristate, Tannic Acid, Talc, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499 (Iron Oxides), Ci 77891 (Titanium Dioxide). 

Pojemność: 30 ml
Cena: 25,99 zł
Sklep: Hebe, Drogeria Natura, sklepy internetowe

Moja opinia: jak już wspomniałam podkład ten był moim faworytem przez dłuższy czas (widać zużycie). Szklane, mocne opakowanie z pompką (!) sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z "poważnym" kosmetykiem z wyższej półki. Minusem takiego rozwiązania jest jednak możliwość łatwego uszkodzenia opakowania - pęknięcie. 
Używanie kosmetyku to sama przyjemność. W połączeniu z ukochanym Hakuro H54 tworzy duet idealny. Do pokrycia twarzy wystarczy 1,5 pompki kosmetyku. Dzięki płynnej (ale nie wodnistej) konsystencji świetnie się rozprowadza, przy czym nie tworzy smug ani efektu maski - oczywiście o ile dobrze dobierzemy odcień. 
Krycie to kolejny plus. Określiłabym go na poziomie 4/5. Ładnie pokrywa przebarwienia, a także całkiem spore niespodzianki (do dużych niezbędne jest użycie korektora). 
O matowieniu zbyt dużo powiedzieć nie mogę, gdyż zawsze po nałożeniu podkładu traktuję twarz sypkim pudrem.
Trwałość to także plus tego kosmetyku. Na twarzy utrzymuje się praktycznie cały dzień (oczywiście w połączeniu z pudrem sypkim), co na mojej skłonnej do świecenia się twarzy jest wyzwaniem. 
Niestety Catrice nie popisało się w zakresie gamy kolorystycznej. Do wyboru mamy bodajże 5 odcieni.
Cenę określiłabym jako "średnią". Jednak w porównaniu z drugim prezentowanym podkładem, można ją uznać za "wysoką".

A mowa tu o podkładzie firmy Ingrid (Verona) - Ideal Face. Mój odcień to "brzoskwiniowy", numer 16.


Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Hydrogenated Polydecene, Magnesium Silicate, Isohexadecane, Hydroxyethyl Urea, Betaine, Polyglyceryl-4-Isostearate, Cetyl PEG/PPG 10/1 Dimethicone, Cetyl Dimethicone, Hexyl Laurate, Glycerin, Ozokerite, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Phenoxyethanol, Magnesium Sulfate, Hydrogenated Castor Oil, Tocopheryl Aceatate, Polyisobutene, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Triethoxycaprylysilane, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone +/- CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499.

Pojemność: 35 ml (wcześniej podobno był w wersji 40 ml?)
Cena: 16,99 zł
Sklep: Drogeria Natura, sklepy internetowe

Moja opinia: chyba znalazłam "mój" podkład. Podobnie jak Catrice, zamknięty jest w opakowaniu z pompką, jednak w lepszym (jak dla mnie) opakowaniu - plastikowym. Niestety nie widać zużycia, jednak nie jest to dla mnie jakaś wielka niedogodność.
W połączeniu ze wspomnianym Hakuro H54 sprawdza się świetnie. Podkład nie robi smug, idealnie się rozciera i stapia ze skórą.
Jak dla mnie krycie na poziomie 5/5 - wszystkie niespodzianki ładnie ukryte, bez efektu "tapety" na twarzy. 
Ingrid bardzo ładnie matuje twarz. Wystarczy niewielka ilość pudru i uzyskujemy matową cerę. 
Moim zdaniem jest także trwalszy od Catrice. Pod koniec dnia, kiedy jestem na nogach od 5:30, nadal mam na twarzy podkład, a nie tłuszcz lub mazy po przypadkowych dotknięciach ręką.  
Gama kolorystyczna także niestety jest uboga, jednak odcień "brzoskwiniowy" ładnie wpada w żółte tony, a nie jak większość - w róż. 
Porównując oba kolory widać różnicę w tonacji. Niestety jest to widoczne w naturalnym świetle, mój aparat nie jest zdolny do uchwycenia takich różnic.

Po lewej stronie prezentuje się Ingrid, po prawej Catrice.



Podsumowując - jeśli cena podkładu nie robi nam różnicy, to oba kosmetyki są do siebie porównywalne (na każdej z nas zrobią zapewne inne wrażenie). Jednak jeśli szukamy naprawdę dobrego podkładu o niskiej cenie - to Ingrid jest dla mnie numerem 1 (tak samo, jak jego brat w tubce za 9,99 zł, o którym wspomniałam tutaj).

W końcu - po co przepłacać? ;)


3 komentarze:

  1. kupiłam dziś ten Ingrid z pompką w "Naturze" za jedyne 10,99 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja na niego polowałam, to jeszcze nie był w promocji :( Ale za to "tubkowa" wersja była w promocji ;)

      Usuń
  2. kupiłam! :D polecam :D!
    irytowałam się tylko przy wyborze odpowiedniego koloru, bojak wspomniałaś, to gamy kolorystycznej zbyt bogatej nie mają, ale trafiłam na dobry kolorek, więc po chwilach nerw byłam szczęśliwa :D:D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, każda uwaga jest dla mnie cenna!