...czyli o nowości od Zia(j)i :)
Długo nie pisałam, wiem. Od tego czasu moje włosy przeszły totalną metamorfozę i tym samym totalne piekło. A więc - jestem blondynką :)
Zachciało mi się na wiosnę "trochę rozjaśnić". Nie sądziłam, że aż do takiego stopnia - myślałam o jasnym brązie. No cóż, dalej twierdziłam, że jest za ciemno i dalej brnęłam w rozjaśnianie. Kilka(naście?) kąpieli rozjaśniających, kilka(naście?) farb wylądowało przez ten czas na moich włosach. Wyobraźcie sobie - zaczynałam z poziomu ok. 3 a obecnie jest 10-11. To nie mogło się udać bez szwanku... Czyżby?
W ostatnim tygodniu Ziaja wprowadziła do sprzedaży keratynową serię do włosów z linii Kozie mleko. W jej skład wchodzi: szampon, odżywka oraz maska (na zdjęciu również nowość - skoncentrowany LEKKI krem do twarzy z koziego mleka). Zestaw dziś zamieszkał u mnie i na dniach będę testować. Nie ukrywam, że bardzo cieszę się z tej serii, gdyż Ziaja bardzo dobrze współgra z moimi włosami.
Moje kłaczki przeszły na prawdę długą i ciężką drogę. Każdy się dziwi, że jeszcze żyją i mają się w sumie całkiem nieźle. Wiadomo, końcówki ucierpiały najbardziej, jednak skróciłam je o jakieś 5 cm.
Poniżej moja zmiana - od tego, co było jeszcze miesiąc temu, do tego, co jest aktualnie.
Zaczynamy prawie od czerni...
Tutaj przez dłuższy czas byłam rudzielcem (czego zdjęcia w ogóle nie oddają).
Tutaj widać już zalążek blondu :)
I jego stopniowe i mozolne ochładzanie...
Poniżej zdjęcie z wczoraj. Włosy spięte w "takie coś" w niezbyt słonecznej aurze, więc wydają się ciemniejsze, niż są w rzeczywistości.
Generalnie mówiąc - każdy mówił, że w domu nie dojdę do jasności na głowie. Fryzjerki kazały działać pasemkami (o Boże!). Dekoloryzacje u mnie NIC nie dały. Kąpiel rozjaśniająca w moim przypadku to strzał w dziesiątkę. Od jakiegoś czasu używam do niej rozjaśniacza z Syoss'a (ten najmocniejszy) i zauważalnie włosy są mniej zniszczone, niż po Joannie (którą używałam dziesiątki razy...).
Tak więc witam po jaśniejszej stronie życia! :)